sobota, 27 września 2014

Aleksander Janowski w kolejnym urywku.



Fragment Spirali


-Czy naprawdę nie boisz się tam pracować - dotarło do mnie naraz jej pytanie. Musiałem się zamyślić.
-Dlaczego miałbym się bać? – odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
-Wszyscy mówią, że tam ruska mafia rządzi.
Musiała widocznie spytać, dlaczego pracuję w banku w rosyjskiej dzielnicy Nowego Jorku.
Nie ona pierwsza.
-Bo znam ich język. Czasami przychodzą sympatyczne babcie w wełnianych chustach czy dziadkowie obwieszani medalami za II wojnę, i ani słowa po angielsku. Więc jestem potrzebny.
-Dlaczego z medalami? - dopytywała się dziewczyna, siedząc ze skrzyżowanymi nogami, z beżowym prześcieradłem pod brodą, opierając się o jasnożółte poduszki.
-Bo uważają, że jak pozawieszają na piersi te sowieckie nagrody państwowe, to ich w amerykańskim urzędzie będą bardziej szanować. W Rosji tak jest.
-A mafii się nie boisz?
Nie ona pierwsza mnie o to pyta, więc odpowiedź mam od dawna przygotowaną.
-Jaka mafia? Widziałaś tam kiedykolwiek Wanię czy innego Stiopę biegającego po ulicy z karabinem maszynowym? Bulwarowa prasa jak zawsze przesadza, w pogoni za sensacją.
-No dobrze - łaskawie zgodziła się. „Wiesz na pewno, że mafia to abrewiatura”.
-Nie tylko - stwierdziłem autorytatywnie - ale i porwania, zabójstwa, wymuszenia, rozboje…
Zaśmiała się głośno. Jej kieliszek przechylił się, roniąc kilka kropli na kremowe prześcieradło.
-Co innego mam na myśli. Samo słowo „mafia” to jest skrót z kilku słów.
-Serio? - zdziwiłem się. „Z jakich”?
-Pamiętasz z historii, że armia napoleońska okupowała kiedyś Włochy? - zwilżyła usta szampanem.
-Hm…musiałem wtedy mieć grypę albo szkarlatynę i chyba nie byłem na tej lekcji - tłumaczyłem się żartobliwie.
-No tak. .. w każdym razie po jakimś czasie na okupowanych terytoriach narastał - mówiąc współcześnie
-antyfrancuski ruch oporu.
-Rozumiem - potwierdziłem, że jej wysiłek nie idzie na marne.
-I Włosi pisali na murach ”śmierć wszystkim Francuzom, niech żyją Włochy”.



-Ładnie - stwierdziłem. Tylko strasznie długie. Zanim to napiszesz, już cię patrol francuski pochwyci. I podstawi pod tą samą ścianą. Na tle twojego świeżutkiego napisu.
-Słuszne rozumowanie. Twoje zdrowie - uniosła kielich.
-Nasze - skorygowałem. Nasze wspólne. I za twój przyszły awans.
Wypiliśmy, trącając się. Kieliszki pięknie dzwoniły. Idylla.
Iwona zaczęła pisać palcem na mojej piersi.
MORTE

i niżej

ALLE


i niżej


FRANCJA

i niżej

ITALIA


i jeszcze niżej

AVIVA

-Czytaj same pierwsze litery - położyła rękę w okolicy tego ostatniego słowa.



-MAFIA - powiedziałem posłusznie, zduszonym głosem, myśląc o czymś zupełnie innym. Na moich palcach można było naraz policzyć do dwudziestu jeden.

Brak komentarzy:

...............................

ciiiii....
tylko policzek szelest czyni
muskając jedwab poszewki..
ciii....

Stołpce

Jakiś czas temu miałam przyjemność poznać się z panem Aleksandrem Janowskim.Nasze rozmowy oczywiście dotyczyły literatury w szerokim znaczeniu,ale poruszyliśmy również temat wydanych przez pana Aleksandra książek. Znałam wszystkie tytuły, czytałam recenzje,ale osobiście nie przeczytałam żadnej książki.Nie z przekory,czy niechęci do czytania,tylko ja nie lubię czytać kryminałów, przemoc jest dla mnie nie do przyjęcia i nie zamierzam kołatać sobie nią głowy w celach rekreacyjnych.Nie zraziło to pana Aleksandra,a wręcz przeciwnie...przesłał mi do przeczytania piękną historię, nigdzie jeszcze nie publikowaną i nie wydaną w żadnym wydawnictwie.

"Stołpce" to historia chłopaka, któremu przyszło urodzić się pod koniec wojny na Białorusi w polskiej rodzinie. Piękna historia rozwoju intelektualnego, samozaparcia,radości z życia,a jednocześnie świetny dokument o tamtych czasach. Polska Ludowa z jej kolorami i odcieniami,obraz niewyszukany,a jakże pociągający,bo pozwalający nam zobaczyć Polskę oczami młodego intelektualisty,ambitnego,rozumnego i całkiem zdrowo myślącego. Styl i kultura pisarska pana Aleksandra zachęciła mnie do zakupu jego książek i zamierzam je sobie wszystkie przeczytać. W sprzedaży są już dwie części: "Tłumacz - reportaż z życia" I i " Reportaż z życia" II.
Miła nowina...Biografia Pana Aleksandra doczeka się niebawem kontynuacji w części trzeciej :)))
Tak to jest, z każdego podwórka inny snop światła bije,a wszystkie rozjaśniają naszą historię:)

OPADANIE

Spadam w dół... Powoli... świadomie regulując prędkość.
Mam czas rozejrzeć się dookoła.
Mijam drwiny i kpinę pseudo przyjaciół.
Uśmiechają się nieszczerze, wystawiając zębiska
gotowe pokąsać.
Zahaczam o tak zwaną troskę....
Nie żebym miała coś przeciwko zatroskaniu (matka troszczy się o dziecko) , ale jest mi to zbyteczne.
Spadam...
I co.... w trosce o moje pośladki ktoś rozłoży siatkę na dole?
Lecę sobie i myślę o tym co na górze...
O ambicjach , planach , marzeniach...
Wiele tego było. Zrywy następowały w dość systematycznych odstępach.Serce wyrywało się z piersi gotowe do wyższych celów....... umysł spał... i spał.... i spał...
Fajnie tak sobie lecieć w ciemną pustkę.
Nic nie boli , nikt nie przeszkadza.
Tylko delikatny szum w uszach nuci zapomnianą melodię.
Jakieś tchnienie budzi nostalgię za młodością,
może nawet za marzeniami. Ale przemija.
Widocznie przecięły się nasze drogi gdzieś w czasoprzestrzeni...
Znowu jestem spokojna..
Spadam sobie delikatnie, zwiększając prędkość.
Szum w uszach miesza się z szumem fal , z trzepotaniem
ptasich skrzydeł w parku, z " Franią" która w monotonii
swych obrotów posiadała moc wyciszenia i uśpienia małej dziewczynki, wtulonej w kupkę prania, w zaparowanej łazience.
To szum wspomnień o przeszłości.
Dobra ona była, ale przeminęła...
Zamykam oczy....
Przemijam...