niedziela, 2 listopada 2014

Transakcja - demokracja do poduszki wg Aleksandra Janowskiego


- Słyszałeś pan, że Chińczyki kupują w Nowym Jorku ten najsłynniejszy hotel Waldorf
Astoria?
- A jakże, panie Janie. Za zawrotną sumę prawie 3 miliardów dolarów. Gotówką. To jest jeszcze jeden dowód na rosnącą potęgę ekonomiczną Państwa Środka. Podobno za dwadzieścia lat pozostawią Stany Zjednoczone Ameryki w pobitym polu.
- Hm…Tak pan uważasz, panie redaktor? Ja się na tym światowym bałaganie gospodarczym nie znam, ale pamiętam historię karczmy – młynówki przy szosie na Gdańsk.
- Wiem, której. Wielkie koło młyńskie, ryby w potoku i cała w drewnie. Staropolskie dania. Niedrogo. Ostatnio chłodnik litewski wziąłem i tłuczone kartofelki ze skwarkami.
- Ona, ona. Panienki-służebnice latają w strojach ludowych.
- Tak jest. Ta sama.
- No i co?
- Pamiętasz pan też, że 15 lat temu spekulacyjne ceny mieszkań w Warszawie skoczyły na 16 tysięcy złoty za metr kwadratowy?
- Tak było. Powiedziałem małżonce, że wobec tego zaczekamy z nabyciem lokum dla córeczki. Może jeszcze poczekać.
- I wtedy właściciel tej karczmy…nie w ciemię bity…postanowił sprzedać ten dobrze działający interes, z doskonałym dojazdem …
- Handlowa głowa.
- Otóż to. Dostał za niego dwa miliony. Od polskiego Amerykańca, co powrócił do Ojcowizny.
- Obaj zrobili świetny interes.
- Poczekaj pan. Minęło dziesięć latek. Co stało się z cenami nieruchomości w stolicy?
- Spadły.
- Do ilu?
- No, zależy od dzielnicy, ale średnio o jakieś 20 procent.
- Otóż to. Ten polski Amerykan może i dobry chłop, ale do naszych warunków niezwyczajny, przepisów i urzędasów naszych nie pojmuje… w łapę nie daje, w zmowy nie wchodzi. Nieżyciowy.
- I biznes mu podupadł?
- A pewnie. I zaczął rozglądać się, komu by go odsprzedać i czmychnąć z powrotem do tej Hameryki, gdzie wszystko jest proste, samo się nakręca i nie można tego zepsuć.
- I znalazł chętnego? Z taką gotówką?
- A jakże! Poprzedni właściciel tylko na to czekał.
- I co?
- Na dzisiejszy dzień – powiada – knajpa jest warta co najmniej o ćwiartkę melona mniej, bo ceny spadły. Po drugie, z każdym dniem dalej będą spadać. Robię ci łaskę – mówi - biorąc od ciebie ten bajzel za melona, bo i poważny remont czas zacząć.
- Ale bystrzak. Na swoim własnym interesie zarobił kolejny milion.
- Otóż to! Sądzisz pan, że nowojorskie kowboje są głupsze od naszego Maćka?
- Sugerujesz pan, panie Janie, że Chińczycy niedługo będą sprzedawali tenże Waldorf Astoria z powrotem Amerykanom za o wiele niższą cenę?
- Zakładam się z panem redaktorem o duże piwo. Zielony Okocim. Kowboje ich wykiwają.
- Zakład stoi. Panie kelner, jeszcze raz to samo.

Brak komentarzy:

...............................

ciiiii....
tylko policzek szelest czyni
muskając jedwab poszewki..
ciii....

Stołpce

Jakiś czas temu miałam przyjemność poznać się z panem Aleksandrem Janowskim.Nasze rozmowy oczywiście dotyczyły literatury w szerokim znaczeniu,ale poruszyliśmy również temat wydanych przez pana Aleksandra książek. Znałam wszystkie tytuły, czytałam recenzje,ale osobiście nie przeczytałam żadnej książki.Nie z przekory,czy niechęci do czytania,tylko ja nie lubię czytać kryminałów, przemoc jest dla mnie nie do przyjęcia i nie zamierzam kołatać sobie nią głowy w celach rekreacyjnych.Nie zraziło to pana Aleksandra,a wręcz przeciwnie...przesłał mi do przeczytania piękną historię, nigdzie jeszcze nie publikowaną i nie wydaną w żadnym wydawnictwie.

"Stołpce" to historia chłopaka, któremu przyszło urodzić się pod koniec wojny na Białorusi w polskiej rodzinie. Piękna historia rozwoju intelektualnego, samozaparcia,radości z życia,a jednocześnie świetny dokument o tamtych czasach. Polska Ludowa z jej kolorami i odcieniami,obraz niewyszukany,a jakże pociągający,bo pozwalający nam zobaczyć Polskę oczami młodego intelektualisty,ambitnego,rozumnego i całkiem zdrowo myślącego. Styl i kultura pisarska pana Aleksandra zachęciła mnie do zakupu jego książek i zamierzam je sobie wszystkie przeczytać. W sprzedaży są już dwie części: "Tłumacz - reportaż z życia" I i " Reportaż z życia" II.
Miła nowina...Biografia Pana Aleksandra doczeka się niebawem kontynuacji w części trzeciej :)))
Tak to jest, z każdego podwórka inny snop światła bije,a wszystkie rozjaśniają naszą historię:)

OPADANIE

Spadam w dół... Powoli... świadomie regulując prędkość.
Mam czas rozejrzeć się dookoła.
Mijam drwiny i kpinę pseudo przyjaciół.
Uśmiechają się nieszczerze, wystawiając zębiska
gotowe pokąsać.
Zahaczam o tak zwaną troskę....
Nie żebym miała coś przeciwko zatroskaniu (matka troszczy się o dziecko) , ale jest mi to zbyteczne.
Spadam...
I co.... w trosce o moje pośladki ktoś rozłoży siatkę na dole?
Lecę sobie i myślę o tym co na górze...
O ambicjach , planach , marzeniach...
Wiele tego było. Zrywy następowały w dość systematycznych odstępach.Serce wyrywało się z piersi gotowe do wyższych celów....... umysł spał... i spał.... i spał...
Fajnie tak sobie lecieć w ciemną pustkę.
Nic nie boli , nikt nie przeszkadza.
Tylko delikatny szum w uszach nuci zapomnianą melodię.
Jakieś tchnienie budzi nostalgię za młodością,
może nawet za marzeniami. Ale przemija.
Widocznie przecięły się nasze drogi gdzieś w czasoprzestrzeni...
Znowu jestem spokojna..
Spadam sobie delikatnie, zwiększając prędkość.
Szum w uszach miesza się z szumem fal , z trzepotaniem
ptasich skrzydeł w parku, z " Franią" która w monotonii
swych obrotów posiadała moc wyciszenia i uśpienia małej dziewczynki, wtulonej w kupkę prania, w zaparowanej łazience.
To szum wspomnień o przeszłości.
Dobra ona była, ale przeminęła...
Zamykam oczy....
Przemijam...