wtorek, 4 lutego 2014

"Sopot 1939. Starcie wywiadów" Wydawnictwo Psychoskok Konin 2013

Zaintrygowała mnie powieść "Sopot 1939. Starcie wywiadów" Mając kontakt z Autorką poprosiłam o kilka słów na temat książki. To co przysłała zdecydowało o tym, co będę czytała w najbliższym czasie.Oto streszczenie:)

SOPOT 1939 INFORMACJA O POWIEŚCI

Świeżo upieczone małżeństwo młodych Amerykanów polskiego pochodzenia przyjeżdża latem 1939 roku do Sopotu, aby spędzić tu miesiąc miodowy oraz założyć własną wytwórnię filmową. Zakochani w sobie małżonkowie zostają wplątani w serię groźnych i niebezpiecznych wydarzeń, otaczające ich osoby nie są tymi, za które się podają, a jedno z nich też skrywa istotną tajemnicę. Wkrótce splot wydarzeń ich rozdziela, wybuch wojny wszystko dodatkowo komplikuje, a życie pisze scenariusz, który bije na głowę, każdą, nawet najbardziej wyszukaną fikcję.

STRESZCZENIE

Kiedy śliczna Marta, córka polskich emigrantów, po raz pierwszy dostrzega w koledze z dzieciństwa, Maksie, mężczyznę, jest gotowa rzucić wszystko i iść za nim na koniec świata. W czasie krótkich wakacji, które wspólnie spędzają w Atlantic City, pół-żartem mu się oświadcza. Wkrótce zakochani biorą ślub i tego samego dnia wsiadają na pokład luksusowego transatlantyku, który płynie do Polski. Marzeniem Marty jest rozpoczęcie nowego życia w Europie, gdzie z Maksem mają założyć wytwórnię filmową. Teraz przed sobą mają podróż życia, perspektywę silnych emocji w kasynach i zabawy do białego rana. Marta lekceważy groźną sytuację polityczną, a przyszłość z Maksem widzi wyłącznie w różowych barwach.

Maks Morton, przystojny, wybitnie inteligentny i świetnie wykształcony młody człowiek, podobnie jak Marta jest dzieckiem emigrantów z Polski. Starszy od niej o kilka lat zdążył już raz w swoim w dorosłym życiu odwiedzić stary kraj. Znalazł się wtedy w grupie Amerykanów towarzyszącej słynnej aktorce, Betty Amman, która pojechała do Warszawy kręcić nowy film. Maks nie powiedział Marcie, że coś szalenie istotnego przydarzyło mu się w czasie tego pobytu w Polsce. Obecnie planuje wraz ze swoim polskim przyjacielem, Zygmuntem i Martą spędzić niezapomniane, pełne wrażeń wakacje i znaleźć sponsorów dla ambitnego przedsięwzięcia związanego z przemysłem filmowym. W odróżnieniu od swojej żony jest bardzo dobrze zorientowany w bieżących wydarzeniach w Europie i nie lekceważy powagi sytuacji międzynarodowej.


W Sopocie spotykają wiele nowych osób, cudzoziemców i Polaków, pogłębiają przyjaźń ze spotkaną na statku Angielką Terry i jej mężem, Szwedem o imieniu Rune. Wkrótce następuje szereg tajemniczych i niepokojących wydarzeń, które zaczynają oplatać Martę i Maksa. Marta ma wrażenie, że ktoś czyha na jej życie, a na Maksa zostaje przeprowadzony zamach. Splot wydarzeń gwałtownie rozdziela małżonków i los rzuca ich w odległe od siebie miejsca. Atmosfera międzynarodowa gęstnieje, wybucha wojna, cały świat przewraca się do góry nogami. Polska, opuszczona przez sojuszników broni się samotnie przed niemieckimi wojskami pancernymi i nalotami Luftwaffe. 17 września zostaje zaatakowana przez Związek Radziecki. Rząd kraju ucieka przez Rumunię na Zachód. Stolica kapituluje.

Czy Marta i Maks odnajdą się?
Czy będą w stanie sprostać próbom, przed którymi staną?
Czy ich miłość przetrwa?

Czy wystarczy im odwagi do wykonania nowych zadań?
......................................................

Koniecznie muszę znaleźć odpowiedź na wszystkie pytania. W kolejce przecież czeka już kolejna część:"Sopot 1940. Ścieżki miłości i szyfry wojny"

Brak komentarzy:

...............................

ciiiii....
tylko policzek szelest czyni
muskając jedwab poszewki..
ciii....

Stołpce

Jakiś czas temu miałam przyjemność poznać się z panem Aleksandrem Janowskim.Nasze rozmowy oczywiście dotyczyły literatury w szerokim znaczeniu,ale poruszyliśmy również temat wydanych przez pana Aleksandra książek. Znałam wszystkie tytuły, czytałam recenzje,ale osobiście nie przeczytałam żadnej książki.Nie z przekory,czy niechęci do czytania,tylko ja nie lubię czytać kryminałów, przemoc jest dla mnie nie do przyjęcia i nie zamierzam kołatać sobie nią głowy w celach rekreacyjnych.Nie zraziło to pana Aleksandra,a wręcz przeciwnie...przesłał mi do przeczytania piękną historię, nigdzie jeszcze nie publikowaną i nie wydaną w żadnym wydawnictwie.

"Stołpce" to historia chłopaka, któremu przyszło urodzić się pod koniec wojny na Białorusi w polskiej rodzinie. Piękna historia rozwoju intelektualnego, samozaparcia,radości z życia,a jednocześnie świetny dokument o tamtych czasach. Polska Ludowa z jej kolorami i odcieniami,obraz niewyszukany,a jakże pociągający,bo pozwalający nam zobaczyć Polskę oczami młodego intelektualisty,ambitnego,rozumnego i całkiem zdrowo myślącego. Styl i kultura pisarska pana Aleksandra zachęciła mnie do zakupu jego książek i zamierzam je sobie wszystkie przeczytać. W sprzedaży są już dwie części: "Tłumacz - reportaż z życia" I i " Reportaż z życia" II.
Miła nowina...Biografia Pana Aleksandra doczeka się niebawem kontynuacji w części trzeciej :)))
Tak to jest, z każdego podwórka inny snop światła bije,a wszystkie rozjaśniają naszą historię:)

OPADANIE

Spadam w dół... Powoli... świadomie regulując prędkość.
Mam czas rozejrzeć się dookoła.
Mijam drwiny i kpinę pseudo przyjaciół.
Uśmiechają się nieszczerze, wystawiając zębiska
gotowe pokąsać.
Zahaczam o tak zwaną troskę....
Nie żebym miała coś przeciwko zatroskaniu (matka troszczy się o dziecko) , ale jest mi to zbyteczne.
Spadam...
I co.... w trosce o moje pośladki ktoś rozłoży siatkę na dole?
Lecę sobie i myślę o tym co na górze...
O ambicjach , planach , marzeniach...
Wiele tego było. Zrywy następowały w dość systematycznych odstępach.Serce wyrywało się z piersi gotowe do wyższych celów....... umysł spał... i spał.... i spał...
Fajnie tak sobie lecieć w ciemną pustkę.
Nic nie boli , nikt nie przeszkadza.
Tylko delikatny szum w uszach nuci zapomnianą melodię.
Jakieś tchnienie budzi nostalgię za młodością,
może nawet za marzeniami. Ale przemija.
Widocznie przecięły się nasze drogi gdzieś w czasoprzestrzeni...
Znowu jestem spokojna..
Spadam sobie delikatnie, zwiększając prędkość.
Szum w uszach miesza się z szumem fal , z trzepotaniem
ptasich skrzydeł w parku, z " Franią" która w monotonii
swych obrotów posiadała moc wyciszenia i uśpienia małej dziewczynki, wtulonej w kupkę prania, w zaparowanej łazience.
To szum wspomnień o przeszłości.
Dobra ona była, ale przeminęła...
Zamykam oczy....
Przemijam...