środa, 12 lutego 2014

Raz… dwa… trzy… do rodziny trafisz… Ty! Beata Dołęgowska, Wiesław Dołęgowski





Książka wydana w Wydawnictwie Psychoskok w Koninie

Powieść porusza bolesny temat samotnych dzieci - dzieci,które w placówkach wychowawczych i domach dziecka nie otrzymują wystarczającej opieki, ale przede wszystkim cierpią na brak miłości. To, że tak niewiele się zmieniło przez te wszystkie lata, budzi we mnie ogromny smutek. W tym zabieganym świecie ludzie nie myślą o problemach innych, zajęci własnymi troskami nawet jeśli mają określoną wrażliwość, po prostu wypierają cudzy ból nadmiarem swoich trosk. Lektura tej książki jest jak lekarstwo. Przywraca właściwe proporcje.
Czytając książkę o systemie adopcyjnym, o problemach z jakimi spotykają się rodzice adopcyjni i opiekunowie prawni otwierają nam się szeroko oczy. Jeśli system prawny przyrównać do materiału z jakiego wykrawamy model idealnej rodziny zastępczej, to jest on niezwykle źle sprawiony, wątek i osnowa żyją swoim rytmem, nie tworząc jednolitej całości. A jeśli nawet splot jest w porządku, to wdzierają się "mole", które systematycznie, dla własnej wygody, bądź spokoju, ten materiał niszczą.
Polecam tę książkę wszystkim rodzinom, tym z gromadką dzieci, jak i tym, którzy marzą o swojej pociesze.
Książka bolesna, bo temat bolesny, ale nie wolno zamykać oczu na krzywdę tych najbardziej bezbronnych.

Brak komentarzy:

...............................

ciiiii....
tylko policzek szelest czyni
muskając jedwab poszewki..
ciii....

Stołpce

Jakiś czas temu miałam przyjemność poznać się z panem Aleksandrem Janowskim.Nasze rozmowy oczywiście dotyczyły literatury w szerokim znaczeniu,ale poruszyliśmy również temat wydanych przez pana Aleksandra książek. Znałam wszystkie tytuły, czytałam recenzje,ale osobiście nie przeczytałam żadnej książki.Nie z przekory,czy niechęci do czytania,tylko ja nie lubię czytać kryminałów, przemoc jest dla mnie nie do przyjęcia i nie zamierzam kołatać sobie nią głowy w celach rekreacyjnych.Nie zraziło to pana Aleksandra,a wręcz przeciwnie...przesłał mi do przeczytania piękną historię, nigdzie jeszcze nie publikowaną i nie wydaną w żadnym wydawnictwie.

"Stołpce" to historia chłopaka, któremu przyszło urodzić się pod koniec wojny na Białorusi w polskiej rodzinie. Piękna historia rozwoju intelektualnego, samozaparcia,radości z życia,a jednocześnie świetny dokument o tamtych czasach. Polska Ludowa z jej kolorami i odcieniami,obraz niewyszukany,a jakże pociągający,bo pozwalający nam zobaczyć Polskę oczami młodego intelektualisty,ambitnego,rozumnego i całkiem zdrowo myślącego. Styl i kultura pisarska pana Aleksandra zachęciła mnie do zakupu jego książek i zamierzam je sobie wszystkie przeczytać. W sprzedaży są już dwie części: "Tłumacz - reportaż z życia" I i " Reportaż z życia" II.
Miła nowina...Biografia Pana Aleksandra doczeka się niebawem kontynuacji w części trzeciej :)))
Tak to jest, z każdego podwórka inny snop światła bije,a wszystkie rozjaśniają naszą historię:)

OPADANIE

Spadam w dół... Powoli... świadomie regulując prędkość.
Mam czas rozejrzeć się dookoła.
Mijam drwiny i kpinę pseudo przyjaciół.
Uśmiechają się nieszczerze, wystawiając zębiska
gotowe pokąsać.
Zahaczam o tak zwaną troskę....
Nie żebym miała coś przeciwko zatroskaniu (matka troszczy się o dziecko) , ale jest mi to zbyteczne.
Spadam...
I co.... w trosce o moje pośladki ktoś rozłoży siatkę na dole?
Lecę sobie i myślę o tym co na górze...
O ambicjach , planach , marzeniach...
Wiele tego było. Zrywy następowały w dość systematycznych odstępach.Serce wyrywało się z piersi gotowe do wyższych celów....... umysł spał... i spał.... i spał...
Fajnie tak sobie lecieć w ciemną pustkę.
Nic nie boli , nikt nie przeszkadza.
Tylko delikatny szum w uszach nuci zapomnianą melodię.
Jakieś tchnienie budzi nostalgię za młodością,
może nawet za marzeniami. Ale przemija.
Widocznie przecięły się nasze drogi gdzieś w czasoprzestrzeni...
Znowu jestem spokojna..
Spadam sobie delikatnie, zwiększając prędkość.
Szum w uszach miesza się z szumem fal , z trzepotaniem
ptasich skrzydeł w parku, z " Franią" która w monotonii
swych obrotów posiadała moc wyciszenia i uśpienia małej dziewczynki, wtulonej w kupkę prania, w zaparowanej łazience.
To szum wspomnień o przeszłości.
Dobra ona była, ale przeminęła...
Zamykam oczy....
Przemijam...