piątek, 16 maja 2014

https://wspieram.to/projekt,1479,d1949e2fee5a0a2.html

https://wspieram.to/projekt,1479,d1949e2fee5a0a2.html

Moja koleżanka porusza się na wózku inwalidzkim, co nie przeszkadza jej w realizacji swoich marzeń.
Mam ogromny szacunek dla ludzi, którzy nie poddają się ograniczeniom,choć niejednokrotnie nałożone są na nich z urodzeniem.
Iwona jest przykładem, że można osiągnąć bardzo wiele, wystarczy tylko posiadać wolę walki,optymizm i jasno wytyczony cel.
Jaka ona jest, jaką niesamowitą energię rozsyła dookoła, to wiedzą chyba wszyscy w naszym mieście. Wszędzie jej pełno, uśmiechem przyciąga, podsuwanym mikrofonem paraliżuje, po czym rozbrajającym pytaniem każdego zachęci do wypowiedzi.
Jest wszędzie,gdzie media być powinny, widzi dużo i nie omija niewygodnych tematów.
Jako osoba poruszająca się za pomocą wózka inwalidzkiego jest zmuszona doświadczać wszelkich niewygód przemieszczania się po mieście, a jako dziennikarka musi dotrzeć do wielu zakamarków, często nieprzystosowanych dla osób na wózkach...
Nigdy nie słyszałam, aby narzekała, zawsze uśmiechnięta i wszędzie jej pełno. Zaraża swoim optymizmem i to widać.
Ma dużo przyjaciół,a oni ( w tym i ja) chcą dla niej jak najlepiej i w tym wypadku chcą dla niej porządnego wózka na miarę wieku w jakim żyjemy i pracy jaką Iwona dzień w dzień wykonuje.
Zachęcam do wsparcia projektu Iwony Krzyżak.Ten "wózek transmisyjny" zwyczajnie należy się jednej z najciekawszych osobowości miasta.
Konin.
Renata Grześkowiak

na zdjęciu Iwona Krzyżak


Brak komentarzy:

...............................

ciiiii....
tylko policzek szelest czyni
muskając jedwab poszewki..
ciii....

Stołpce

Jakiś czas temu miałam przyjemność poznać się z panem Aleksandrem Janowskim.Nasze rozmowy oczywiście dotyczyły literatury w szerokim znaczeniu,ale poruszyliśmy również temat wydanych przez pana Aleksandra książek. Znałam wszystkie tytuły, czytałam recenzje,ale osobiście nie przeczytałam żadnej książki.Nie z przekory,czy niechęci do czytania,tylko ja nie lubię czytać kryminałów, przemoc jest dla mnie nie do przyjęcia i nie zamierzam kołatać sobie nią głowy w celach rekreacyjnych.Nie zraziło to pana Aleksandra,a wręcz przeciwnie...przesłał mi do przeczytania piękną historię, nigdzie jeszcze nie publikowaną i nie wydaną w żadnym wydawnictwie.

"Stołpce" to historia chłopaka, któremu przyszło urodzić się pod koniec wojny na Białorusi w polskiej rodzinie. Piękna historia rozwoju intelektualnego, samozaparcia,radości z życia,a jednocześnie świetny dokument o tamtych czasach. Polska Ludowa z jej kolorami i odcieniami,obraz niewyszukany,a jakże pociągający,bo pozwalający nam zobaczyć Polskę oczami młodego intelektualisty,ambitnego,rozumnego i całkiem zdrowo myślącego. Styl i kultura pisarska pana Aleksandra zachęciła mnie do zakupu jego książek i zamierzam je sobie wszystkie przeczytać. W sprzedaży są już dwie części: "Tłumacz - reportaż z życia" I i " Reportaż z życia" II.
Miła nowina...Biografia Pana Aleksandra doczeka się niebawem kontynuacji w części trzeciej :)))
Tak to jest, z każdego podwórka inny snop światła bije,a wszystkie rozjaśniają naszą historię:)

OPADANIE

Spadam w dół... Powoli... świadomie regulując prędkość.
Mam czas rozejrzeć się dookoła.
Mijam drwiny i kpinę pseudo przyjaciół.
Uśmiechają się nieszczerze, wystawiając zębiska
gotowe pokąsać.
Zahaczam o tak zwaną troskę....
Nie żebym miała coś przeciwko zatroskaniu (matka troszczy się o dziecko) , ale jest mi to zbyteczne.
Spadam...
I co.... w trosce o moje pośladki ktoś rozłoży siatkę na dole?
Lecę sobie i myślę o tym co na górze...
O ambicjach , planach , marzeniach...
Wiele tego było. Zrywy następowały w dość systematycznych odstępach.Serce wyrywało się z piersi gotowe do wyższych celów....... umysł spał... i spał.... i spał...
Fajnie tak sobie lecieć w ciemną pustkę.
Nic nie boli , nikt nie przeszkadza.
Tylko delikatny szum w uszach nuci zapomnianą melodię.
Jakieś tchnienie budzi nostalgię za młodością,
może nawet za marzeniami. Ale przemija.
Widocznie przecięły się nasze drogi gdzieś w czasoprzestrzeni...
Znowu jestem spokojna..
Spadam sobie delikatnie, zwiększając prędkość.
Szum w uszach miesza się z szumem fal , z trzepotaniem
ptasich skrzydeł w parku, z " Franią" która w monotonii
swych obrotów posiadała moc wyciszenia i uśpienia małej dziewczynki, wtulonej w kupkę prania, w zaparowanej łazience.
To szum wspomnień o przeszłości.
Dobra ona była, ale przeminęła...
Zamykam oczy....
Przemijam...