"Podróż na Operiona"-książka nader oryginalna, przezabawna, będąca do tego unikatowym przewodnikiem po świecie muzyki poważnej, po świecie opery. I od razu kilka wyjaśnień: książka nie jest adresowana li tylko do melomanów; nie jest adresowana wyłącznie do młodzieży szkolnej; ba!, jest przeznaczona dla oczu (uszu?) młodzieży od lat -nastu do lat stu (stu jeden też)! Słowem: książka familijna, która zaprasza babcię z dziadkiem, mamę z tatą, siostrę z bratem do wręcz gwiezdnej podróży w czasie i przestrzeni po wszechświecie opery i muzyki klasycznej.
Przedstawiciel świata o znaczącej nazwie Operion, niejaki Eustachy (Eustasiem też zwany), co w świecie słuchu nie tylko muzycznego kojarzy się właściwie jednoznacznie, zabiera Annę, córkę artystów operowych, Ziemiankę, w podróż przepiękną, w podróż pełną muzycznych światów i muzycznych „planet”, na których poznajemy największych twórców całkowicie ziemskiej (chociaż w wymiarze muzycznym czasami wręcz nieziemskiej) muzyki klasycznej, twórców najsłynniejszych dzieł, najwspanialszych oper. Kogo? Długo by wymieniać, ale może Haendel, Bach, Mozart – jako przykłady – wystarczą…
Wszystko apetycznie doprawione anegdotkami, smaczkami wszelakimi, plotkami nawet… i na solidnym podkładzie wiedzy historyczno-muzycznej.
Kto „popełnił” tę muzyczno-literacką perełkę? Aneta Skarżyński, która na polskim rynku czytelniczym zasłynęła cyklem „Wysp Naftalinowych”. Nie tylko zresztą na polskim, bowiem "Wyspy Naftalinowe" zdobyły wyróżnienie na Międzynarodowym Konkursie Literackim im. Z. Herberta w Londynie.
Aneta Skarżyński to w pewnym sensie dama renesansu: nie tylko pisze książki, ale też ma na swoim koncie spory dorobek w dziedzinie sztuk pięknych: kilkadziesiąt wystaw indywidualnych i zbiorowych swojego malarstwa. A przede wszystkim jest absolwentką Akademii Muzycznej we Wrocławiu (Wydział Wokalno-Aktorski), pieśniarką o rzadkiej urody głosie z szerokim diapazonem i ciemną barwą, solistką Teatru Muzycznego – Operetki Wrocławskiej (z debiutem w 1991 roku na deskach Opery Wrocławskiej). I to właśnie wyjaśnia dlaczego za chwilę dostaniemy do rąk zajmującą i atrakcyjnie napisaną książkę o muzyce.
Lektura obowiązkowa dla całych familii – od babci i dziadka po wnuczęta!
Już w sprzedaży!
http://tylkorelaks.pl/604-podroz-na-operiona-9788379006342.html
Jako redaktor prowadząca serdecznie, z pełną odpowiedzialnością za moje słowa POLECAM! Książka wybitna i jedyna w swoim rodzaju.
Oprócz prześwietnej treści, znajdziecie Państwo 32 zdjęcia niezwykłych obrazów autorstwa Anety Skarżyński.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
...............................
ciiiii....
tylko policzek szelest czyni
muskając jedwab poszewki..
ciii....
tylko policzek szelest czyni
muskając jedwab poszewki..
ciii....
Stołpce
Jakiś czas temu miałam przyjemność poznać się z panem Aleksandrem Janowskim.Nasze rozmowy oczywiście dotyczyły literatury w szerokim znaczeniu,ale poruszyliśmy również temat wydanych przez pana Aleksandra książek. Znałam wszystkie tytuły, czytałam recenzje,ale osobiście nie przeczytałam żadnej książki.Nie z przekory,czy niechęci do czytania,tylko ja nie lubię czytać kryminałów, przemoc jest dla mnie nie do przyjęcia i nie zamierzam kołatać sobie nią głowy w celach rekreacyjnych.Nie zraziło to pana Aleksandra,a wręcz przeciwnie...przesłał mi do przeczytania piękną historię, nigdzie jeszcze nie publikowaną i nie wydaną w żadnym wydawnictwie.
"Stołpce" to historia chłopaka, któremu przyszło urodzić się pod koniec wojny na Białorusi w polskiej rodzinie. Piękna historia rozwoju intelektualnego, samozaparcia,radości z życia,a jednocześnie świetny dokument o tamtych czasach. Polska Ludowa z jej kolorami i odcieniami,obraz niewyszukany,a jakże pociągający,bo pozwalający nam zobaczyć Polskę oczami młodego intelektualisty,ambitnego,rozumnego i całkiem zdrowo myślącego. Styl i kultura pisarska pana Aleksandra zachęciła mnie do zakupu jego książek i zamierzam je sobie wszystkie przeczytać. W sprzedaży są już dwie części: "Tłumacz - reportaż z życia" I i " Reportaż z życia" II.
Miła nowina...Biografia Pana Aleksandra doczeka się niebawem kontynuacji w części trzeciej :)))
Miła nowina...Biografia Pana Aleksandra doczeka się niebawem kontynuacji w części trzeciej :)))
Tak to jest, z każdego podwórka inny snop światła bije,a wszystkie rozjaśniają naszą historię:)
OPADANIE
Spadam w dół... Powoli... świadomie regulując prędkość.
Mam czas rozejrzeć się dookoła.
Mijam drwiny i kpinę pseudo przyjaciół.
Uśmiechają się nieszczerze, wystawiając zębiska
gotowe pokąsać.
Zahaczam o tak zwaną troskę....
Nie żebym miała coś przeciwko zatroskaniu (matka troszczy się o dziecko) , ale jest mi to zbyteczne.
Spadam...
I co.... w trosce o moje pośladki ktoś rozłoży siatkę na dole?
Lecę sobie i myślę o tym co na górze...
O ambicjach , planach , marzeniach...
Wiele tego było. Zrywy następowały w dość systematycznych odstępach.Serce wyrywało się z piersi gotowe do wyższych celów....... umysł spał... i spał.... i spał...
Fajnie tak sobie lecieć w ciemną pustkę.
Nic nie boli , nikt nie przeszkadza.
Tylko delikatny szum w uszach nuci zapomnianą melodię.
Jakieś tchnienie budzi nostalgię za młodością,
może nawet za marzeniami. Ale przemija.
Widocznie przecięły się nasze drogi gdzieś w czasoprzestrzeni...
Znowu jestem spokojna..
Spadam sobie delikatnie, zwiększając prędkość.
Szum w uszach miesza się z szumem fal , z trzepotaniem
ptasich skrzydeł w parku, z " Franią" która w monotonii
swych obrotów posiadała moc wyciszenia i uśpienia małej dziewczynki, wtulonej w kupkę prania, w zaparowanej łazience.
To szum wspomnień o przeszłości.
Dobra ona była, ale przeminęła...
Zamykam oczy....
Przemijam...
Mam czas rozejrzeć się dookoła.
Mijam drwiny i kpinę pseudo przyjaciół.
Uśmiechają się nieszczerze, wystawiając zębiska
gotowe pokąsać.
Zahaczam o tak zwaną troskę....
Nie żebym miała coś przeciwko zatroskaniu (matka troszczy się o dziecko) , ale jest mi to zbyteczne.
Spadam...
I co.... w trosce o moje pośladki ktoś rozłoży siatkę na dole?
Lecę sobie i myślę o tym co na górze...
O ambicjach , planach , marzeniach...
Wiele tego było. Zrywy następowały w dość systematycznych odstępach.Serce wyrywało się z piersi gotowe do wyższych celów....... umysł spał... i spał.... i spał...
Fajnie tak sobie lecieć w ciemną pustkę.
Nic nie boli , nikt nie przeszkadza.
Tylko delikatny szum w uszach nuci zapomnianą melodię.
Jakieś tchnienie budzi nostalgię za młodością,
może nawet za marzeniami. Ale przemija.
Widocznie przecięły się nasze drogi gdzieś w czasoprzestrzeni...
Znowu jestem spokojna..
Spadam sobie delikatnie, zwiększając prędkość.
Szum w uszach miesza się z szumem fal , z trzepotaniem
ptasich skrzydeł w parku, z " Franią" która w monotonii
swych obrotów posiadała moc wyciszenia i uśpienia małej dziewczynki, wtulonej w kupkę prania, w zaparowanej łazience.
To szum wspomnień o przeszłości.
Dobra ona była, ale przeminęła...
Zamykam oczy....
Przemijam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz