wtorek, 22 stycznia 2008

Dla "Niego"

Przedzieram się przez gęstwiny wspomnień.
Umysłem, jak maczetą kierując drogę do jasnego widzenia
wielu spraw.
Kierowałeś nim i na każdej ścieżce widziałam ślady Twego istnienia.
Wymazuję z pamięci obraz za obrazem,
a one wracają do mnie we snach.
Pozwoliłeś mi odczuć jak unosi się ptak.
Pokazałeś jak boli strach......
Jak trudne do opanowania są łzy żałości.
A teraz jestem ślepa.
Odszedłeś pozostawiając pustkę, próżnię w której się duszę.
Opuszkami palców pozwoliłeś dotknąć realnego życia.
I zabrałeś go ze sobą w nieprzeniknione gęstwiny mego umysłu.
Jesteś tam..... wiem.
Czuję Cię w mojej pamięci, ale ona umiera...
Powoli znika jak mgła, kiedy promienie słońca zaczynają się w niej przemywać.
Ratuj ją .... Proszę.....
Ratuj moją pamięć od zatracenia,
Bo kiedy umrą sny, które mi dałeś,
pozostanie tylko sącząca się rana po wyobraźni...

poniedziałek, 14 stycznia 2008

Myśl Renata - myśl

Dotarłam już do rozdroża.
Teraz muszę zastanowić się, którą drogę obrać.
Dobrze, że jest solidny kamień na którym mogę przysiąść i pomyśleć ( a swoją drogą, skoro tyle
ludzi trafia właśnie w to miejsce, to dlaczego do cholery, los nie postawi tu porządnej ławki?)
No więc siedzę sobie na tym wygłaskanym już różnymi pośladkami kamieniu i myślę...
Oczywiście , jak to zwykle bywa na klasycznych rozstajach życia.... - zero jakiegokolwiek kierunkowskazu, żadnej strzałki w prawo czy w lewo.
Cofnąć się nie da, bo tam już byłam i czas mnie nie wróci do minionych chwil.
Zresztą i po co? Byłam , widziałam, dotknęłam....Chciałoby się rzec - veni,vidi,vici....
W sumie czemu nie? W końcu mam swoją Wiktorię :):):)
Przez tyle lat zakodowałam sobie, by mieć wzrok utkwiony w przyszłość.A Ona MA BYĆ JASNA !!!
No tak... czyli jakaś wskazówka.
Wstanę i sprawdzę, która droga jest jaśniejsza.
Może jakieś światełko w tunelu? ( nie, nie , tylko nie to... jeszcze nie teraz )

Wypada zrobić analizę życia dotychczasowego , wykreślić wszystko czego się nie chce już przeżywać , dopisać senne marzenia ( a nuż ziszczą się na jawie... )
Do tego dodać prawdziwych przyjaciół, jeśli są ( jeśli nie, to nie udawać ,że się ich ma w ogóle )

Na takim rozdrożu powinien stać barek, zaopatrzony pod kątem ciężkich przemyśleń,
albo chociaż budka z piwem...
To co ja tu robię? Acha.... myślę.
Staję się ryczącą 40-tką
Klasyczny, wyłuskany półmetek już przerobiłam wcześniej. Roztkliwiłam siebie i paru innych
romantyków.
Może teraz pomyślę o zmianie stylu życia?
Może wypada wreszcie dojrzeć do wieku , jaki mi ohydnie wdrapuje się po pośladkach na kark....
( kurcze dajcie mi kija !!!!!!!! )
Dzieci dorastają, pewnie chcą mamusi w gremplinie i z nieustającą troską wymalowaną na buzi.
Sąsiadki już zapowietrzyły się na maxa .
Praca jest , jaka jest. Pracę należy szanować.
mmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm
Coś mi nie idzie to myślenie.
Po cholerę ja tu przyszłam?
Gdzieś tu na pewno siedzi Zatroskany Duch- "Opiekun Strapionych"......
Heeeeejjjj !!!!!! Zmywam się stąd na kolejne 10 lat !!!!!!
Stawiam piwo !!! Idziesz ???!!!!!!!!

Takie sobie polegiwanie

Leżę sobie w ciepłym pokoju,
kocem otulona.
Muzyka cichutko płynie z radia.
Na stoliku gorąca herbatka i....

Wydawałoby się luksus,słodkie lenistwo,
pozazdrościć tylko....

Leżę sobie.... - bo nie mam siły podnieść zbolałej głowy
Sztywne mięśnie odmawiają posłuszeństwa.
W ciepłym pokoju..... - musi być ciepły , żeby pozbyć się dreszczy
Kocem otulona.... - a pod nim szalik i ciepłe wełniane skarpety
Muzyka jest cicha ... - przez zalgnięte uszy prawie jej nie słychać
Na stoliku herbatka i .... - stos tabletek, hektolitry syropów, góry chusteczek do nosa

Leżę sobie, tylko że nie z własnej woli.
Grypa mnie położyła,a teraz siedzi obok i rechocze z mojej bezradności.....

wtorek, 1 stycznia 2008

Hej wszystkim:):):)

Witam w Nowym Roku:)
Ile dni , tyle niespodzianek.
Ile tygodni, tyle wrażeń i doświadczeń.
Te trudne i smutne nas zahartują,
te radosne podniosą na duchu.
Oby wszystkie były z pożytkiem dla nas
i wyzwalały w nas Człowieka.....

...............................

ciiiii....
tylko policzek szelest czyni
muskając jedwab poszewki..
ciii....

Stołpce

Jakiś czas temu miałam przyjemność poznać się z panem Aleksandrem Janowskim.Nasze rozmowy oczywiście dotyczyły literatury w szerokim znaczeniu,ale poruszyliśmy również temat wydanych przez pana Aleksandra książek. Znałam wszystkie tytuły, czytałam recenzje,ale osobiście nie przeczytałam żadnej książki.Nie z przekory,czy niechęci do czytania,tylko ja nie lubię czytać kryminałów, przemoc jest dla mnie nie do przyjęcia i nie zamierzam kołatać sobie nią głowy w celach rekreacyjnych.Nie zraziło to pana Aleksandra,a wręcz przeciwnie...przesłał mi do przeczytania piękną historię, nigdzie jeszcze nie publikowaną i nie wydaną w żadnym wydawnictwie.

"Stołpce" to historia chłopaka, któremu przyszło urodzić się pod koniec wojny na Białorusi w polskiej rodzinie. Piękna historia rozwoju intelektualnego, samozaparcia,radości z życia,a jednocześnie świetny dokument o tamtych czasach. Polska Ludowa z jej kolorami i odcieniami,obraz niewyszukany,a jakże pociągający,bo pozwalający nam zobaczyć Polskę oczami młodego intelektualisty,ambitnego,rozumnego i całkiem zdrowo myślącego. Styl i kultura pisarska pana Aleksandra zachęciła mnie do zakupu jego książek i zamierzam je sobie wszystkie przeczytać. W sprzedaży są już dwie części: "Tłumacz - reportaż z życia" I i " Reportaż z życia" II.
Miła nowina...Biografia Pana Aleksandra doczeka się niebawem kontynuacji w części trzeciej :)))
Tak to jest, z każdego podwórka inny snop światła bije,a wszystkie rozjaśniają naszą historię:)

OPADANIE

Spadam w dół... Powoli... świadomie regulując prędkość.
Mam czas rozejrzeć się dookoła.
Mijam drwiny i kpinę pseudo przyjaciół.
Uśmiechają się nieszczerze, wystawiając zębiska
gotowe pokąsać.
Zahaczam o tak zwaną troskę....
Nie żebym miała coś przeciwko zatroskaniu (matka troszczy się o dziecko) , ale jest mi to zbyteczne.
Spadam...
I co.... w trosce o moje pośladki ktoś rozłoży siatkę na dole?
Lecę sobie i myślę o tym co na górze...
O ambicjach , planach , marzeniach...
Wiele tego było. Zrywy następowały w dość systematycznych odstępach.Serce wyrywało się z piersi gotowe do wyższych celów....... umysł spał... i spał.... i spał...
Fajnie tak sobie lecieć w ciemną pustkę.
Nic nie boli , nikt nie przeszkadza.
Tylko delikatny szum w uszach nuci zapomnianą melodię.
Jakieś tchnienie budzi nostalgię za młodością,
może nawet za marzeniami. Ale przemija.
Widocznie przecięły się nasze drogi gdzieś w czasoprzestrzeni...
Znowu jestem spokojna..
Spadam sobie delikatnie, zwiększając prędkość.
Szum w uszach miesza się z szumem fal , z trzepotaniem
ptasich skrzydeł w parku, z " Franią" która w monotonii
swych obrotów posiadała moc wyciszenia i uśpienia małej dziewczynki, wtulonej w kupkę prania, w zaparowanej łazience.
To szum wspomnień o przeszłości.
Dobra ona była, ale przeminęła...
Zamykam oczy....
Przemijam...