środa, 18 marca 2009

Wiosna

Wiosna , jakże ambitna to pora roku...takie maleństwa z ziemi wyglądają , a już rozwalają nasze serducha w zachwycie. Drżące jeszcze kładą swoją barwę jasną na szarość ziemi i już jest miło...i już kurtki odruchowo chcemy rozpinać , bo to wiosna przecie, bo to czas zachwytów i zakochań...

Wiosna baziami nas omota i wypędzi większość z nas na łąki,przekonać się ,że młodzi jeszcze...że w radości to koszula tyłka nie tyka , taki wigor w nas pała.
A słońce nie bucha na razie jak z pieca hutniczego , ale jak świeci...jakże ono świeci...
Promienieją twarze i uśmiech budzi się nawet na tych zgorzkniałych , przez jesień i zimę zaciętych ustach.

Wiosna...czas odnowy , czas życia , czas na miłość.

7 komentarzy:

Kopacz pisze...

Widzę, że chwilowo na tych samych falach :) Pozdrawiam.

Michał pisze...

Witaj Reniu!
Fajny blog i fotki fajnie.
I niech Cię Wena nie opuszcza,
Jak Rydzyka moherowa tłuszcza.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał

renezja pisze...

Witaj Inspiracjo:))))))))))))

marcinsen pisze...

Hej Rena
Swietny blog, czowiek sié czuje jak w domu. Pozdrawiam. Marcin

renezja pisze...

Czuj się jak u siebie, w końcu ściany w jednym pokoju mamy w tym samym kolorze :)))))))
Twój blog też świetny :)
Pozdrawiam :))))

przemijanie pisze...

U mnie dzisiaj wiosna burzą i gradobiciem w spacerowym tempie przeszła.
Pozdrawiam świątecznie :)

Wiersze lekkim piórem pisane pisze...

Wiosna to czas odnowy. Nie dla wszystkich. Ale daje nadzieję, tę najważniejszą, życia. Wiesz że życzę Ci dobrze. Dla nas nie ma wiosny.

...............................

ciiiii....
tylko policzek szelest czyni
muskając jedwab poszewki..
ciii....

Stołpce

Jakiś czas temu miałam przyjemność poznać się z panem Aleksandrem Janowskim.Nasze rozmowy oczywiście dotyczyły literatury w szerokim znaczeniu,ale poruszyliśmy również temat wydanych przez pana Aleksandra książek. Znałam wszystkie tytuły, czytałam recenzje,ale osobiście nie przeczytałam żadnej książki.Nie z przekory,czy niechęci do czytania,tylko ja nie lubię czytać kryminałów, przemoc jest dla mnie nie do przyjęcia i nie zamierzam kołatać sobie nią głowy w celach rekreacyjnych.Nie zraziło to pana Aleksandra,a wręcz przeciwnie...przesłał mi do przeczytania piękną historię, nigdzie jeszcze nie publikowaną i nie wydaną w żadnym wydawnictwie.

"Stołpce" to historia chłopaka, któremu przyszło urodzić się pod koniec wojny na Białorusi w polskiej rodzinie. Piękna historia rozwoju intelektualnego, samozaparcia,radości z życia,a jednocześnie świetny dokument o tamtych czasach. Polska Ludowa z jej kolorami i odcieniami,obraz niewyszukany,a jakże pociągający,bo pozwalający nam zobaczyć Polskę oczami młodego intelektualisty,ambitnego,rozumnego i całkiem zdrowo myślącego. Styl i kultura pisarska pana Aleksandra zachęciła mnie do zakupu jego książek i zamierzam je sobie wszystkie przeczytać. W sprzedaży są już dwie części: "Tłumacz - reportaż z życia" I i " Reportaż z życia" II.
Miła nowina...Biografia Pana Aleksandra doczeka się niebawem kontynuacji w części trzeciej :)))
Tak to jest, z każdego podwórka inny snop światła bije,a wszystkie rozjaśniają naszą historię:)

OPADANIE

Spadam w dół... Powoli... świadomie regulując prędkość.
Mam czas rozejrzeć się dookoła.
Mijam drwiny i kpinę pseudo przyjaciół.
Uśmiechają się nieszczerze, wystawiając zębiska
gotowe pokąsać.
Zahaczam o tak zwaną troskę....
Nie żebym miała coś przeciwko zatroskaniu (matka troszczy się o dziecko) , ale jest mi to zbyteczne.
Spadam...
I co.... w trosce o moje pośladki ktoś rozłoży siatkę na dole?
Lecę sobie i myślę o tym co na górze...
O ambicjach , planach , marzeniach...
Wiele tego było. Zrywy następowały w dość systematycznych odstępach.Serce wyrywało się z piersi gotowe do wyższych celów....... umysł spał... i spał.... i spał...
Fajnie tak sobie lecieć w ciemną pustkę.
Nic nie boli , nikt nie przeszkadza.
Tylko delikatny szum w uszach nuci zapomnianą melodię.
Jakieś tchnienie budzi nostalgię za młodością,
może nawet za marzeniami. Ale przemija.
Widocznie przecięły się nasze drogi gdzieś w czasoprzestrzeni...
Znowu jestem spokojna..
Spadam sobie delikatnie, zwiększając prędkość.
Szum w uszach miesza się z szumem fal , z trzepotaniem
ptasich skrzydeł w parku, z " Franią" która w monotonii
swych obrotów posiadała moc wyciszenia i uśpienia małej dziewczynki, wtulonej w kupkę prania, w zaparowanej łazience.
To szum wspomnień o przeszłości.
Dobra ona była, ale przeminęła...
Zamykam oczy....
Przemijam...