czwartek, 27 lutego 2014

Anatomia zła - Dawid Hybsz


Książka wymagająca, książka zmuszająca do skupienia, kierująca nasze myśli głęboko w nasze wnętrze.
Dobro i zło. Co jest w nas silniejsze, doskonalenie siebie i podnoszenie naszej jakości życia, czy autodestrukcja.

Autor na podstawie własnej analizy oraz podpierając swoje wywody naukowymi odkryciami innych badaczy stara się nas wprowadzić w taki swoisty ( nazwę to całkowicie po swojemu) autotrans. Poprzez wskazywanie nam źródeł pochodzenia lęku, bólu, niechęci, docieramy do sedna naszego zniechęcenia życiem.
Samo narodzenie się jest już silnie traumatycznym, przeżyciem, które zabunkrowane głęboko w naszej podświadomości wywiera wpływ na nasze życie, a my nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy.
Terminologię zła kojarzy się najczęściej z religią i to wytłumaczenie najzupełniej wystarcza. Mało kto wysila się bardziej ponad tradycyjne pojmowanie tematu i dąży do wyodrębnienia źródła zła, czyli naszego życiowego dyskomfortu, aby go w miarę możliwości wyeliminować i wieść satysfakcjonujące życie...bo skoro narzuca nam się teorię, że zło mamy zakodowane w genach, albo że prześladuje nas życiowy pech, to wszelkie próby przeciwstawienia się są po prostu bezcelowe.

Śmierć jest nieodłączną częścią życia. Skutki jej oddziaływania dotykają psychikę bliskich, którzy tracąc kogoś ze swojego środowiska popadają w rozpacz, co za tym niesie konsekwencje nerwic, spadku odporności i choroby.
Przypadki utraty najbliższych potrafią zadziałać jak "przycisk", który automatycznie włącza w nas proces autodestrukcji.
Przestaje nam się chcieć żyć, działać, robić cokolwiek, aby wyjść z przygnębienia. Zaczynamy swoisty taniec ze śmiercią.

Autor odsyła czytelnika do medytacji, oczyszczania się, zgłębiania wiedzy o własnym wnętrzu, wyniesionych tradycjach i namawia do przypomnienia sobie momentów z dzieciństwa, które mogło wywrzeć silny wpływ na nasze późniejsze działania.

Czytając książkę takie właśnie odniosłam wrażenia. Książka nie należy do łatwych, jest ambitna i wymaga od czytelnika poważnego podejścia do lektury. Samo przeczytanie by zaliczyć, zwyczajnie mija się z celem.
Czytając, pojawiały się w mojej świadomości obrazy z dzieciństwa. Powracał szczególnie jeden, kiedy już to sobie uświadomiłam, postanowiłam się mu przyjrzeć.
Pozwolę sobie nakreślić schemat przeżycia, jako dowód, że lektura książki jest cennym źródłem z którego czerpanie może przynieść rezultaty.
...Mam ok 4 lata. Byłam z mamą i rok starszym bratem na wsi u cioci. Pewnego ranka moja mama musiała jechać do domu, a nas zostawiła na dwa dni z rodziną. Pamiętam jak odprowadziłam mamę do drogi, dla mnie to był bardzo długi odcinek ścieżki między polami, ale na tyle prosty, że widocznie dla mamy nie był on niebezpieczny. Kiedy po rozstaniu z mamą wracałam sama na podwórko,całą drogę układałam piosenki o tym jak mama mnie zostawiła...Pamiętam noc, ciocia po swojemu przytuliła mnie, ucałowała, najprawdopodobniej zapewniła,że mamusia przyjedzie, ale ja nie spałam bardzo długo. Wpatrywałam się w świecącą figurkę Matki Boskiej i rozmyślałam o swoim nieszczęściu.
Dlaczego o tym piszę...niby banalna historia...zostawiamy dzieci u rodziny, aby wykonać ważne dla nas czynności. Jest to normalne i naturalne.Po to ma się przecież rodzinę. Jednak ta scenka, te dwie doby bez mamy powracały do mnie przez życie w chwilach, kiedy czułam lęk, samotność...głęboko w świadomości, czy podświadomości powstał zarodek nieokreślonej tęsknoty, którą trudno do czegokolwiek przyrównać. Pozostało coś jeszcze...

Anatomia zła...Zło jest dla każdego czymś innym. Szatan dla jednych jest pierwiastkiem zła wszczepionym nam do serc...przez kogo? Dla innych jest realną postacią z równoległego świata, który tylko czeka na przekroczenie progu życie - śmierć.
Ilu myślicieli, tyle wniosków, a tzw. zwyczajny zjadacz chleba z tym tematem borykał się, boryka i nadal będzie, bo to jest przynajmniej dla mnie temat rzeka.

Zbłąkane serce

Intryguje mnie bardzo temat ciężaru, nakładanego na człowieka przez życie/los/Boga.Ile jest w stanie znieść przeciętna kobieta,aby piętno jej przeżyć nie przygniotło jej tak bardzo, by mogła wieść pogodną starość. Powieści typu 'Zbłąkane serce" dają mi możliwość wejrzeć w wyobraźnię pisarki,zbadać na ile pozwala ona sobie nagiąć siły witalne peelki. Czasem próby nałożone na bohaterkę powieści mogą w realnym, fizycznym świecie być nie do podźwignięcia. No cóż, przeczytam i skonfrontuję moje przemyślenia z fabułą stworzoną przez Panią Jagielnicką.

Sekretna Hawajska metoda przebaczania i akceptacji.



Autor książki Wojciech Filaber mieszka obecnie w Londynie, gdzie ukończył studia licencjackie z Psychologii na Universytecie Middlesex. Podróż to Tajlandii w 2004 roku spowodowała, że zainteresował się także buddyzmem. W chwili obecnej jego wachlarz zainteresowań dotyczy takich dziedzin jak jak psychologia, psychoanaliza i psychoterapia. Interesuje go generalnie wszystko, co pozwala na dokonanie pozytywnej zmiany w jakości życia ludzi. Temu też daje upust w swoich książkach.

środa, 26 lutego 2014

Świat porzuconych dzieci - Jadwiga Wojtczak-Jarosz


Świat porzuconych dzieci to zbiór reportaży o życiu sierot w byłych republikach radzieckich. Autorka jeżdżąc po tych terenach odwiedza domy dziecka, ma kontakt z dziećmi ulicy, nie bez trudu dostaje się do ośrodków zamkniętych - na dziecięcy oddział psychiatryczny, do więzienia i do tak zwanego zbiorczego domu o charakterze rozdzielczym. Czytelników zainteresować może fakt, że książka powstawała przez lata niejako na marginesie dużego programu charytatywnego o nazwie „Save a Life” działającego przy Zarządzie Głównym Kongresu Polonii Kanadyjskiej. Pierwotnym celem programu było niesienie pomocy medycznej dzieciom o polskich korzeniach z Kresów Wschodnich. Z czasem rozszerzył się on na inne tereny pozostające pod dominacją ZSRR, docierając do Litwy, Mołdawii, Białorusi, do Obwodu Kaliningradzkiego, na Syberię i do Gruzji, gdzie na pogórzu kaukaskim znaleźć można całe osady, którym początek dali polscy zesłańcy.

Dzieci leczone były w Polsce, dokąd znacznie łatwiej było je dowieść niż do Kanady. Ale zbiórki pieniędzy na opłacenie leczenia odbywały się w Kanadzie, gdzie autorka mieszkała. Autorka jest lekarzem; przez większość swego zawodowego życia była pracownikiem naukowo-badawczym i wykładowcą akademickim. Pisaniem reportażu zajęła się, aby zebrać fundusze na leczenie dzieci. Pisała o swoich podróżach, odwiedzanych historycznych miejscach na wschodzie, o dzieciach bez domu i bez rodziny, szukających schronienia w ruinach starych murów, w pustostanach, opuszczonych chatach poza miastem. Swoje fotoreportaże umieszczała w codziennej prasie polonijnej. Chorym dzieciom, przywożonym do Polski poświęcała osobną uwagę. Poprzez te reportaże donatorzy byli informowani na bieżąco o ich stanie. Wiedzieli skąd pochodzą, na co dziecko jest chore, mogli śledzić przebieg leczenia, zaś odwiedzając rodzinę w Polsce, odwiedzić w szpitalu także i chore dziecko.


wtorek, 25 lutego 2014

http://www.wydawnictwopsychoskok.pl/ii-edycja-ebooka-roku-ebook-roku-2013-1

http://www.wydawnictwopsychoskok.pl/ii-edycja-ebooka-roku-ebook-roku-2013-1


Uprzejmie informuję, że zgłosiłam do konkursu nasze wydawnicze pozycje, tj. "Złoto Wrocławia", "Pleban", "Wicca religia czarownic", "Uczyć, czy nauczyć", oraz "Sekretna hawajska metoda przebaczania i akceptacji"...Wydawnictwa Psychoskok Konin.
Serdecznie zapraszam do głosowania.

piątek, 21 lutego 2014

Jolanta Maria Kaleta - Promocja najnowszej ksiązki


Spotkanie autorskie z wrocławską pisarką odbędzie się 4 kwietnia o godz. 17.00 w Księgarni Beta w Galerii Handlowej SKY TOWER przy ul. Powstańców Śląskich 95, we Wrocławiu. Wstęp wolny. Serdecznie zapraszamy zainteresowanych. Autorka będzie promować swoją najnowszą powieść Duchy Inków. Więcej szczegółów podamy już wkrótce.

Jolanta Maria Kaleta - od urodzenia wrocławianka, z wykształcenia historyk i politolog. Przez szereg lat pracowała we wrocławskich muzeach – Muzeum Sztuki Medalierskiej i Muzeum Historycznym. Uczyła we wrocławskich liceach historii i wiedzy o społeczeństwie. Miłośniczka górskich wędrówek, pieszych i rowerowych. Zauroczona pięknem Sudetów, zwłaszcza Karkonoszy, Gór Sowich, Stołowych i Rudaw Janowickich, zafascynowana rozrzuconymi miedzy nimi miasteczkami z ich bogatą przeszłością. Mężatka, jedyny syn już dorosły, miłośniczka zwierząt, zwłaszcza psów, które zawsze przewijają się przez jej dom.

„Duchy Inków” to najnowsza powieść Jolanty Marii Kalety, biorąca za punkt wyjścia znaną legendę o inkaskim skarbie ukrytym na zamku w Niedzicy. Związana z nim legenda głosi, że ponad dwa wieki temu w jego lochach ukryto wywiezione z Peru złoto świątyni Coricanchy. Znalezione w 1946 roku pod kamiennym schodkiem inkaskie kipu gdzieś się zawieruszyło, poszukiwacze skarbów i służby specjalne nic nie znalazły i sprawa poszła w zapomnienie. Archeolodzy jednak bardzo dobrze znają tę sprawę. Od lat spędza ona również sen z powiek archeolożce z Wrocławia – Ince Złotnickiej, która wraz z synem, w wakacje przybywa na niedzicki zamek, by pomóc w pracach archeologicznych. Ma jednak w tym ukryty cel. Czy legendarną zagadkę pomoże odkryć jej tajemniczy i przystojny archeolog z Krakowa? Na ile Inka może się odsłonić i wyjawić rodzinne tajemnice? Dlaczego tajemnicami interesują się dwaj podejrzani turyści, którzy co rusz kręcą się wokół zamku i Inki? Czy duchy zmarłych Inków czuwają nad zamkiem, chroniąc jego tajemnicę przed dostaniem się w niepowołane ręce?

czwartek, 20 lutego 2014

KRAKOWSKI KREDENS




"W jakiej sytuacji możemy oceniać moralność człowieka lub jej brak? Czy mężczyzna pracujący jako strażnik przy mordowaniu Żydów w komorach gazowych pozbawiony jest wyższych uczuć? Czy kobieta dobrowolnie oddająca się Niemcowi podczas II wojny światowej jest zdrajczynią? Czy siostra uwodząca siostrze narzeczonego ma względem niej jakieś skrupuły? Czy ksiądz-gej jest w stanie być prawdziwie oddany Bogu? Historia krakowskiej rodziny Walasików nie jest prosta. Ba! Jest nawet bardziej skomplikowana niż mogłoby się wydawać. Młodość jednych z bohaterów, przypadająca na lata II wojny światowej, życie w powojennej komunistycznej Polsce, jednoczesna chęć poprawy swojego bytu i życia w godnych warunkach, to tylko z niektóre z poruszanych kwestii. Lektura „Krakowskiego kredensu” dotyka wielu tematów tabu. Porusza niewygodne kwestie, obnażając tak naprawdę najbardziej prymitywne cechy ludzkie Jednak nie ocenia. W swym niedopowiedzeniu pozostawia miejsce na własną opinię. To czyni ją lekturą niezwykle fascynującą i wciągającą."

Osobiście książki jeszcze nie przeczytałam, zatem użyczyłam opis ze str, Wydawnictwa Psychoskok.
http://wydawnictwopsychoskok.pl/ksiazka/157/krakowski-kredens

"Całkiem nieprzypadkiem dowiedziałam się że...."Całkiem przypadkiem" będzie hitem:)

środa, 19 lutego 2014

"Rachunek sumienia" Piotr Piątak



"Dla Józefa liczyła się głównie praca. Rozpoczął współpracę z kancelarią w Górskiej Dolinie licząc na awans i karierę prawniczą. Marzył o tym od dzieciństwa.
Przeprowadzka nie była pomysłem Marii. Starała się dostosować do nowego miejsca. Ledwie otworzyła biuro, gdy zapukał do jej drzwi Zbigniew Górski – ekstrawagancki businessman chcący wybudować nową fabrykę. Przygotowywanie projektu całkowicie ją zabsorbowało i nie zdołała na czas przejrzeć prawdziwych zamiarów nowego klienta.
Józef całe życie podporządkował pracy, którą często zabierał do domu by wyrobić się z terminami. Wielokrotnie obiecywał Marii wspólny wieczór by pomóc jej znieść trudności związane z przeprowadzką. Wiedział, że nie lubiła spędzać czasu samotnie w domu, z dala od rodziny i przyjaciół.
Zaczęło się od maili, dziwnych telefonów i niespodziewanych spotkań z osobą, które wiele zmieniła w życiu ich obu. Z czasem sami nie wiedzieli, gdzie jest granica pomiędzy snem a jawą. Przestali ufać własnym zmysłom.
W końcu poznali kim naprawdę był Zbigniew Górski. On sam jednak wybrał ku temu odpowiedni moment. Józef znalazł się w labiryncie obieranych dróg życiowych. Został uświadomiony, że sumienie pamięta o czynach z najdalszych lat. Z kolei Maria postawiona została przed koniecznością dokonania życiowego wyboru.
Ostatecznie spotkali się razem, jednakże w zupełnie innych rolach życiowych. Józef musiał zapomnieć o karierze prawnika i całkowicie poświęcić się innej osobie. Natomiast Maria skazana została na duchową tułaczkę do czasu naprawienia swojego przewinienia wobec społeczeństwa."

http://www.youtube.com/watch?v=QCYcl_O6HNM&feature=youtu.be


Nic dodać nic ująć...szukać i czytać, poszerzanie horyzontów niech stanie się naszą pasją :))))
Książka na jeden wieczór...

wtorek, 18 lutego 2014


"Mówi się, że rzeczywistość może być wirtualna. W wypadku tej powieści, można się jednak pokusić o stwierdzenie, że wirtualna jest wirtualność, bo to fikcyjność jest fikcyjna, jeśli ostatecznie okazuje się prawdą. Cóż, jednym z wielu twardych i prowadzących w dół i ciemność schodów do prawdy, bowiem okazuje się, że to, iż świat z pozoru nieprawdziwy jest jak najbardziej realny jest dopiero początkiem, i to relatywnie prostym łatwym i przyjemnym. Dlaczego? Bo to też tylko pół, jeśli nawet nie ćwierćprawda. Jackowi i jego ekipie przyjdzie odkryć jeszcze wiele jej bolesnych elementów, i to tak kłujących w pierś, że sama niemożność powrotu do świata, z którego w ramach uczelnianego eksperymentu przybyli, staje się tylko detalem. Lasy, zielenie i gęstwiny są nie tylko właściwym Dantemu symbolem ludzkiego zagubienia – dżungla, w której próbują odnaleźć się młodzi zdolni z Oddziału 2., oddaje także stan ich samych. Gdzie w takiej przewrotnej dziczy pewność, że mogą ufać swoim sprzymierzeńcom lub sobie nawzajem? W świecie Elfów, Krasnoludów, Trolli i Demonów – kto jest łowczym, a kto zwierzyną? Co jest prawdziwe, a co jest mistyfikacją? Czego muszą dokonać młodzi ludzie by przetrwać? I czy po tej umożliwiającej przetrwanie transgresji jest się jeszcze człowiekiem?"

Cytuję tutaj słowa,jakimi promuje się tę powieść...muszę przyznać, że zakręcona ta analiza...przeczytam to napiszę parę słów po swojemu:)

sobota, 15 lutego 2014

OBCY W ANTYKWARIACIE



"Obcy w antykwariacie" Jolanta Maria Kaleta, Wydawnictwo Psychoskok Konin

Antykwariat, miejsce w którym wydawałoby się że czas uśpiono w dawnych księgach,starych mapach, miejsce w którym nie ma pośpiechu, ani ryzyka, bo cóż może się zdarzyć...przecież przeszłość została na zawsze zaklęta w wolumenach/woluminach...

Przeczytałam jednym tchem. Świetna powieść,z tych które uwielbiam,czyli Kosmici widziani przez różowe okulary. Niezwykła mieszanka uczuć i tajemnicy. Piękna, bezgraniczna w całym tego słowa znaczeniu miłość. Tą powieścią Pani Jolanta wychodzi na pierwszą pozycję moich ulubionych pisarzy:)
Szczególnie polecam tym, którzy uwielbiają mieszankę historii z czynnikami niezidentyfikowanymi, niesklasyfikowanymi jako normalne, a jednak...jak to mówią- "nigdy nie mów nigdy". Gratulacje dla Pisarki!

środa, 12 lutego 2014

Wyznań miłości walentynkowe szaleństwo :)




Święty Walenty za Jagny cud ud, otworzy na oścież niebiańskich sto wrót.

Chodź ze mną na siana stóg, tam za pół pizzy spłacisz mi dług.

Moim domowym słońcem jesteś, prywatnym kierunkowskazem, zjawiskiem paranormalnym, bo jak to może być, by żar Twój mnie grzał, a nie parzył ...

jesteś dla mnie jak ruski pieróg...niezwykle mięciutki z apetycznie zaakcentowanym wnętrzem, sam smak, urok i poezja, kiedy Cię konsumuję :))))

Raz… dwa… trzy… do rodziny trafisz… Ty! Beata Dołęgowska, Wiesław Dołęgowski





Książka wydana w Wydawnictwie Psychoskok w Koninie

Powieść porusza bolesny temat samotnych dzieci - dzieci,które w placówkach wychowawczych i domach dziecka nie otrzymują wystarczającej opieki, ale przede wszystkim cierpią na brak miłości. To, że tak niewiele się zmieniło przez te wszystkie lata, budzi we mnie ogromny smutek. W tym zabieganym świecie ludzie nie myślą o problemach innych, zajęci własnymi troskami nawet jeśli mają określoną wrażliwość, po prostu wypierają cudzy ból nadmiarem swoich trosk. Lektura tej książki jest jak lekarstwo. Przywraca właściwe proporcje.
Czytając książkę o systemie adopcyjnym, o problemach z jakimi spotykają się rodzice adopcyjni i opiekunowie prawni otwierają nam się szeroko oczy. Jeśli system prawny przyrównać do materiału z jakiego wykrawamy model idealnej rodziny zastępczej, to jest on niezwykle źle sprawiony, wątek i osnowa żyją swoim rytmem, nie tworząc jednolitej całości. A jeśli nawet splot jest w porządku, to wdzierają się "mole", które systematycznie, dla własnej wygody, bądź spokoju, ten materiał niszczą.
Polecam tę książkę wszystkim rodzinom, tym z gromadką dzieci, jak i tym, którzy marzą o swojej pociesze.
Książka bolesna, bo temat bolesny, ale nie wolno zamykać oczu na krzywdę tych najbardziej bezbronnych.

Konkursy na które wysłałam moich AUTORÓW

http://www.wydawnictwopsychoskok.pl/kategoria/informacja-prasowa



piątek, 7 lutego 2014

"Duchy Inków" - kuszenia ciąg dalszy


"Duchy Inków"- Jolanta Maria Kaleta, Wydawnictwo Psychoskok Konin

Aby przybliżyć Państwu wyczekiwaną przeze mnie kolejną powieść Jolanty Marii Kalety, podrzucam okładkę książki.
Ujmująca legenda, nieodkryty skarb, ściśle skrywana tajemnica, oraz plątanina ścieżek i dociekań jest na pewno idealnym tematem do stworzenia powieści.
Dreszcz emocji wywołuje również fakt, że do próby odkrycia tajemnicy potomków królewskiej dynastii Inków Tupac Amaru wezwano na pomoc medium,które nawiązało kontakt z zachowaną energią księżniczki Uminy.Dokładając do tego niezwykłe znalezisko: kipu- inkaskie pismo węzełkowe,otrzymujemy wymiar epokowego odkrycia.

Jestem ogromnie ciekawa, jak Pani Kaleta poradziła sobie z tak niewiarygodnie pięknym tematem.
Wiem na pewno, że to będzie kolejna perełka, bo przecież trudno mnie było oderwać od poprzednich powieści Pani Kalety, zatem dlaczego teraz miałoby być inaczej?

We wcześniejszym wpisie przedstawiałam krótką notatkę filmową "Duchów Inków".
tak więc krok po kroku zbliżamy się do wydania powieści :)

środa, 5 lutego 2014

Potęga serca


Wydawnictwo Psychoskok Konin

"Potęga serca" to absolutnie nie moja bajka. Książka napisana w przedziwnym uduchowieniu i skierowana najprawdopodobniej do tych ludzi, którzy pogubili się gdzieś w pędzie wartości, nie potrafią pogodzić codzienności z egzystencjalnymi potrzebami człowieka. Odnoszenie się do serca, poprzez serce, z sercem, na podstawie serca- przytłoczyło mnie bardzo. Jestem wrażliwą obserwatorką życia, kroczę nie tylko po płatkach róż, a nawet w sumie nie pamiętam, by takowe kiedykolwiek rzucane mi były pod stopy...jednak optymizm, wrażliwość i estetykę życia wyłuskuję z każdego drobiazgu napotykanego na drodze, i jedno w czym zgadzam się z Autorem - tak to przynajmniej zrozumiałam - to wypracowanie empatii (jeśli nie posiada się wrodzonej) znacznie podnosi jakość naszego istnienia jako jednostki samemu dla siebie, oraz jako współplemieńca w społeczeństwie.

Nie chcę zniechęcać do lektury, bo każdy z nas jest obdarzony indywidualną wrażliwością. Do jednych ta książka przemówi, wykrzyczy nawet swoje wartości, inni przytulą z uśmiechem do serca i odłożą, by sobie stała, bo jest śliczna ( okładka), a tacy indywidualiści jak ja po prostu zastanowią się nad słowotokiem tej pozycji. Bo to zaiste zadziwiające bardzo, na ile sposobów i na ile stron można wylać temat znany pod pojęciem serca. Serce posiada ogromną potęgę, to fakt, ale jest też druga jego komora...pokorna, cicha, nie wynosząca się ponad to co Najwyższe...ponad DAWCĘ.
...zapamiętane z Biblii...uczucia ponoć mieszczą się w wątrobie, co również jest poparte starymi jak świat porzekadłami typu...powiedz co ci leży na wątrobie, które odnoszą się absolutnie do smutku właściciela tejże :)
Z pozdrowieniem dla Autora Grzegorza Kaźmierczaka, na którego kolejne książki czekam, bo są swoistym wyzwaniem dla takich żarłaczy jak ja.
Renata Grześkowiak

wtorek, 4 lutego 2014

"Sopot 1939. Starcie wywiadów" Wydawnictwo Psychoskok Konin 2013

Zaintrygowała mnie powieść "Sopot 1939. Starcie wywiadów" Mając kontakt z Autorką poprosiłam o kilka słów na temat książki. To co przysłała zdecydowało o tym, co będę czytała w najbliższym czasie.Oto streszczenie:)

SOPOT 1939 INFORMACJA O POWIEŚCI

Świeżo upieczone małżeństwo młodych Amerykanów polskiego pochodzenia przyjeżdża latem 1939 roku do Sopotu, aby spędzić tu miesiąc miodowy oraz założyć własną wytwórnię filmową. Zakochani w sobie małżonkowie zostają wplątani w serię groźnych i niebezpiecznych wydarzeń, otaczające ich osoby nie są tymi, za które się podają, a jedno z nich też skrywa istotną tajemnicę. Wkrótce splot wydarzeń ich rozdziela, wybuch wojny wszystko dodatkowo komplikuje, a życie pisze scenariusz, który bije na głowę, każdą, nawet najbardziej wyszukaną fikcję.

STRESZCZENIE

Kiedy śliczna Marta, córka polskich emigrantów, po raz pierwszy dostrzega w koledze z dzieciństwa, Maksie, mężczyznę, jest gotowa rzucić wszystko i iść za nim na koniec świata. W czasie krótkich wakacji, które wspólnie spędzają w Atlantic City, pół-żartem mu się oświadcza. Wkrótce zakochani biorą ślub i tego samego dnia wsiadają na pokład luksusowego transatlantyku, który płynie do Polski. Marzeniem Marty jest rozpoczęcie nowego życia w Europie, gdzie z Maksem mają założyć wytwórnię filmową. Teraz przed sobą mają podróż życia, perspektywę silnych emocji w kasynach i zabawy do białego rana. Marta lekceważy groźną sytuację polityczną, a przyszłość z Maksem widzi wyłącznie w różowych barwach.

Maks Morton, przystojny, wybitnie inteligentny i świetnie wykształcony młody człowiek, podobnie jak Marta jest dzieckiem emigrantów z Polski. Starszy od niej o kilka lat zdążył już raz w swoim w dorosłym życiu odwiedzić stary kraj. Znalazł się wtedy w grupie Amerykanów towarzyszącej słynnej aktorce, Betty Amman, która pojechała do Warszawy kręcić nowy film. Maks nie powiedział Marcie, że coś szalenie istotnego przydarzyło mu się w czasie tego pobytu w Polsce. Obecnie planuje wraz ze swoim polskim przyjacielem, Zygmuntem i Martą spędzić niezapomniane, pełne wrażeń wakacje i znaleźć sponsorów dla ambitnego przedsięwzięcia związanego z przemysłem filmowym. W odróżnieniu od swojej żony jest bardzo dobrze zorientowany w bieżących wydarzeniach w Europie i nie lekceważy powagi sytuacji międzynarodowej.


W Sopocie spotykają wiele nowych osób, cudzoziemców i Polaków, pogłębiają przyjaźń ze spotkaną na statku Angielką Terry i jej mężem, Szwedem o imieniu Rune. Wkrótce następuje szereg tajemniczych i niepokojących wydarzeń, które zaczynają oplatać Martę i Maksa. Marta ma wrażenie, że ktoś czyha na jej życie, a na Maksa zostaje przeprowadzony zamach. Splot wydarzeń gwałtownie rozdziela małżonków i los rzuca ich w odległe od siebie miejsca. Atmosfera międzynarodowa gęstnieje, wybucha wojna, cały świat przewraca się do góry nogami. Polska, opuszczona przez sojuszników broni się samotnie przed niemieckimi wojskami pancernymi i nalotami Luftwaffe. 17 września zostaje zaatakowana przez Związek Radziecki. Rząd kraju ucieka przez Rumunię na Zachód. Stolica kapituluje.

Czy Marta i Maks odnajdą się?
Czy będą w stanie sprostać próbom, przed którymi staną?
Czy ich miłość przetrwa?

Czy wystarczy im odwagi do wykonania nowych zadań?
......................................................

Koniecznie muszę znaleźć odpowiedź na wszystkie pytania. W kolejce przecież czeka już kolejna część:"Sopot 1940. Ścieżki miłości i szyfry wojny"

...............................

ciiiii....
tylko policzek szelest czyni
muskając jedwab poszewki..
ciii....

Stołpce

Jakiś czas temu miałam przyjemność poznać się z panem Aleksandrem Janowskim.Nasze rozmowy oczywiście dotyczyły literatury w szerokim znaczeniu,ale poruszyliśmy również temat wydanych przez pana Aleksandra książek. Znałam wszystkie tytuły, czytałam recenzje,ale osobiście nie przeczytałam żadnej książki.Nie z przekory,czy niechęci do czytania,tylko ja nie lubię czytać kryminałów, przemoc jest dla mnie nie do przyjęcia i nie zamierzam kołatać sobie nią głowy w celach rekreacyjnych.Nie zraziło to pana Aleksandra,a wręcz przeciwnie...przesłał mi do przeczytania piękną historię, nigdzie jeszcze nie publikowaną i nie wydaną w żadnym wydawnictwie.

"Stołpce" to historia chłopaka, któremu przyszło urodzić się pod koniec wojny na Białorusi w polskiej rodzinie. Piękna historia rozwoju intelektualnego, samozaparcia,radości z życia,a jednocześnie świetny dokument o tamtych czasach. Polska Ludowa z jej kolorami i odcieniami,obraz niewyszukany,a jakże pociągający,bo pozwalający nam zobaczyć Polskę oczami młodego intelektualisty,ambitnego,rozumnego i całkiem zdrowo myślącego. Styl i kultura pisarska pana Aleksandra zachęciła mnie do zakupu jego książek i zamierzam je sobie wszystkie przeczytać. W sprzedaży są już dwie części: "Tłumacz - reportaż z życia" I i " Reportaż z życia" II.
Miła nowina...Biografia Pana Aleksandra doczeka się niebawem kontynuacji w części trzeciej :)))
Tak to jest, z każdego podwórka inny snop światła bije,a wszystkie rozjaśniają naszą historię:)

OPADANIE

Spadam w dół... Powoli... świadomie regulując prędkość.
Mam czas rozejrzeć się dookoła.
Mijam drwiny i kpinę pseudo przyjaciół.
Uśmiechają się nieszczerze, wystawiając zębiska
gotowe pokąsać.
Zahaczam o tak zwaną troskę....
Nie żebym miała coś przeciwko zatroskaniu (matka troszczy się o dziecko) , ale jest mi to zbyteczne.
Spadam...
I co.... w trosce o moje pośladki ktoś rozłoży siatkę na dole?
Lecę sobie i myślę o tym co na górze...
O ambicjach , planach , marzeniach...
Wiele tego było. Zrywy następowały w dość systematycznych odstępach.Serce wyrywało się z piersi gotowe do wyższych celów....... umysł spał... i spał.... i spał...
Fajnie tak sobie lecieć w ciemną pustkę.
Nic nie boli , nikt nie przeszkadza.
Tylko delikatny szum w uszach nuci zapomnianą melodię.
Jakieś tchnienie budzi nostalgię za młodością,
może nawet za marzeniami. Ale przemija.
Widocznie przecięły się nasze drogi gdzieś w czasoprzestrzeni...
Znowu jestem spokojna..
Spadam sobie delikatnie, zwiększając prędkość.
Szum w uszach miesza się z szumem fal , z trzepotaniem
ptasich skrzydeł w parku, z " Franią" która w monotonii
swych obrotów posiadała moc wyciszenia i uśpienia małej dziewczynki, wtulonej w kupkę prania, w zaparowanej łazience.
To szum wspomnień o przeszłości.
Dobra ona była, ale przeminęła...
Zamykam oczy....
Przemijam...